Jak zdobyć pieniądze na własny biznes? I dlaczego nie dostaniesz dotacji?

Propaganda działa. Polacy pokochali słowo „dotacja”. Ty też je kochasz, bo inaczej nie czytałbyś tego wpisu. Pieniądze dla każdego i na wszystko podobno tylko czekają. Wzięcie dotacji na założenie własnej firmy z urzędu pracy miało rozwiązać problemy wielu bezrobotnych. Dlaczego nie rozwiązało?

Moim zdaniem powód jest prosty. Dotacje na zakładanie biznesu w polskim wydaniu są tylko przykrywką dla urzędów pracy. Pośredniaki mogą w ten sposób tłumaczyć sens swojego istnienia. Proszę o komentarz osoby, którym urząd znalazł pracę. Może wywiąże się ciekawa dyskusja.

Przedstawię Wam wymagania, jakie trzeba spełnić, aby dostać dotację z urzędu:

 Zaznaczam, że mówimy o dotacjach przyznawanych przez urząd pracy. Pieniądze z programu „Kapitał ludzki” to zupełnie inna para kaloszy.

  • Musisz być osobą bezrobotną
  • Nie możesz mieć więcej niż 25 lat, ale fajnie, jak masz ponad 50
  • Urzędnikom aż ślina cieknie, gdy masz grupę inwalidzką. Wtedy może też coś skapnąć z PFRONU
  • Super, gdy do tego wszystkiego mieszkasz na wsi (nie musisz być jednak rolnikiem)
  • Za urzędową gwiazdę będziesz robić, jeśli jesteś matką wracającą na rynek pracy

Wymagania może i brzmią sensownie, ale zastanówmy się – czemu mają one służyć? Czy osoba długotrwale bezrobotna (a tylko takie są brane pod uwagę), może jeszcze obudzić w sobie ducha przedsiębiorcy? Jasne, że może, ale szanse maleją z każdym kolejnym miesiącem spędzonym na zasiłku.

Fakt: Dotacji nie trzeba zwracać, jeśli firma utrzyma się na rynku przez minimum rok. Można więc za unijne pieniądze całkiem sensownie przeżyć, o ile się dobrze kombinuje.

Pozostałych wymagań nawet nie trzeba komentować – sami się pewnie domyślacie, że zostały stworzone tylko po to, aby sprostać wymogom unijnych programów.

Podam Wam przykład kolegi, który bardzo chciał dostać dotację na firmę. Miał jednak pecha. Nadal pracował na etacie. Urzędnik kazał mu się więc cieszyć tym, co ma i nie „zabierać miejsca naprawdę potrzebującym”. Wniosek jest prosty – dotacja, to w zasadzie forma zasiłku, a nie element mający poprawić sytuację na rynku pracy i obudzić w Polakach ducha przedsiębiorczości.

Co ciekawe ten, wydawać by się mogło, idealny system urzędniczej ignorancji, zaczął się zacinać. Np. w Bydgoszczy (dane sprawdzone) po prostu nie ma chętnych na sięganie po dotacje. A bez pracy jest w tym mieście blisko 15 tysięcy osób. Z pewnego źródła wiem, że pieniądze (ok. 21 tysięcy złotych) może w tej chwili dostać każdy, kto spełnia którykolwiek z przytoczonych wyżej warunków. Nie trzeba przechodzić żadnego szkolenia stacjonarnego. Biznesplan też nie musi być „wyczesany”. Efekt? W mieście powstają kolejne „innowacyjne” przedsiębiorstwa w stylu: fryzjer, zakład kosmetyczny, firma remontowo-budowlana. Brawo. Unia będzie dumna.

Moja rada? Jeśli naprawdę macie dobry pomysł na biznes i wierzycie, że Wam się uda – nie błagajcie urzędników o dotację. Jeśli nie spełniacie przytoczonych wymagań, po prostu szkoda Waszego czasu na wizytę w pośredniaku. 21 tysięcy złotych możecie zarobić bardzo szybko i bez łaski. Jak? Cierpliwości. Tajemnicę będę odsłaniał w serwisie NaWlasnyRachunek.pl.


Opublikowano

w

,

przez

Tagi:

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *