TwojRegulamin.pl – opinia

Jako posiadacz sklepu internetowego, muszę zadbać o dobry regulamin. Dobry regulamin to taki, który zabezpiecza interes przedsiębiorcy, nie łamiąc przy tym praw konsumenta.

Ponieważ o złamanie praw konsumenta jest bardzo łatwo, napisanie regulaminu postanowiłem zlecić prawnikowi, wyspecjalizowanemu w zagadnieniach e-commerce i tworzeniu tego typu regulaminów.
Pierwsze podejście miałem fatalne. Trafiłem na Panią Magdalenę Judejko, prowadzącą serwis TwojRegulamin.pl
Po tej współpracy pozostał mi duży niesmak i fatalna opinia na temat usług Pani Magdaleny Judejko.

Prawnik od regulaminów z polecenia

Od dawna polegam na poleceniu jako najlepszej formie znalezienie zleceniobiorcy. Była to metoda niezawodna. Podkreślam – była. Ostatnimi czasy takie polecenia były bardzo nietrafione, a w opisywanej sprawie zawód osiągnął apogeum.

Usługi Pani Judejko (wtedy jeszcze nie działała jako TwojRegulamin.pl) poleciły mi niezależnie dwie (w mojej ocenie obiektywne osoby). Nie widziałem zatem powodów do zmartwień.
Na tym etapie popełniłem jednak poważny błąd. Powinienem zapytać polecających, czy korzystali z usług polecanej, czy też znają ją na innej stopie. Jak się później okazało, odpowiedź na to pytanie dałaby mi nieco do myślenia.

Przebieg współpracy

No to zaczynamy.

20 stycznia 2013 – piszę ładnego maila z zapytaniem ofertowym. Nie minęła nawet doba i otrzymałem odpowiedź z wyceną, która bardzo mnie satysfakcjonowała.

24 stycznia 2013 – po przeanalizowaniu ofert, zasypuję Panią Magdę serią pytań. Mam wątpliwości, czy cena jest adekwatna do ilości pracy, jaką trzeba wykonać. Uprzedzam, że jestem upierdliwy i będę zadawał dziesiątki pytań.

31 stycznia 2013 – nie mam odpowiedzi. Przesyłam maila przypominającego. To już powinno dać mi do myślenia. Bo chyba zleceniobiorcy powinno zależeć na tym, aby dać odpowiedź potencjalnemu klientowi i jak najszybciej nawiązać współpracę.

4 lutego 2013 – brak odpowiedzi. Dzwonię. Ponoć mój poprzedni mail nie dotarł. Wszędzie dochodzą, tu nie doszły dwa. No cóż – złośliwość rzeczy martwych, myślę sobie. Wysyłam jeszcze raz i dziwię się trochę, że korespondencja nie dochodziła skoro jej wymiana odbywała się w obrębie kont email w usłudze gmail.

5 lutego 2013 – otrzymuję odpowiedź na maila. Uzgadniamy szczegóły płatności z góry (!), podaję dane do FV i czekam.

11 lutego 2013 – nadal nie otrzymałem faktury. Piszę maila i otrzymuję fakturę, którą niezwłocznie opłacam.

20 lutego 2013 – Pani Judejko wysyła mi maila z prośbą o przesunięcie terminu wykonania zlecenia (który pierwotnie był wyznaczony na 22 lutego). Ustalamy termin na 26 lutego.

4 marca 2013 – nie mam regulaminu. Piszę do Pani Magdy maila.

6 marca 2013 – w odpowiedzi mail z przeprosinami, tłumaczeniem o zawirowaniach w firmie i obietnicą, że 7 marca regulamin otrzymam i…
…nie otrzymałem.

18 marca 2013 – kolejny mail do Pani Magdaleny Judejko. Opinię już sobie mocno nadszarpnęła, ale przez wzgląd na polecających zachowuję spokój i zwracam tylko uwagę, że sprawa się mocno przeciąga. Zleceniobiorca prosi o czas do 22 marca, ze względu na nowelizacje w prawie, które musi w regulaminie uwzględnić. Pokornie mówię OK. Tymczasem minął miesiąc od pierwotnego terminu napisania regulaminu.

20 marca 2013 – Pani Judejko przesyła mi informację, jakie poprawki właśnie nanosi na regulamin i co w nim zmieni. Dodatkowo dostaję dostęp do jakiegoś pustego dokumentu Google i nie do końca wiem po co :/.

24 marca 2013 – próbuję się dowiedzieć, co to za dokument i po co. Może coś z prawami dostępu i dlatego mi się nie wyświetla.

28 marca 2013 – zleceniobiorca oznajmia mi, iż jest zagranicą i ma „słaby internet” i regulamin dostanę, jak wróci, tj. 2 kwietnia. Dobrze, że nie pierwszego ;).

7 kwietnia 2013 – oczywiście niczego nie dostałem. Tracę czas na pisanie kolejnego maila. Cisza.

11 kwietnia 2013 – kolejny maila z krótkim podsumowaniem tego, co się dzieje (albo nie dzieje) w kwestii mojego regulaminu i prośbą o przesłanie harmonogramu prac, którego będziemy się trzymali.
Cisza.

19 kwietnia 2013 – dzwonię, nie jestem miły i sympatyczny. Mówię o niekompetencji, niewykonaniu zlecenia, braku harmonogramu, o który prosiłem. Dowiaduję się, że wszystko zostało wysłane i „mail pewnie nie doszedł”, ale „zaraz zostanie wysłany PONOWNIE”. Minęły dwa miesiące od kiedy miałem otrzymać regulamin

23 kwietnia  2013 – „PONOWNIE ZARAZ wysłany email” dotarł  po trzech dniach. Nie było w nim harmonogramu, był regulamin. Naniosłem na niego uwagi i ponownie poprosiłem o odpowiedź na pytanie zadane kilka maili wcześniej.

26 kwietnia 2013 – brak odzewu od Pani Judejko. Wysyłam kolejną „przypominajkę”

29 kwietnia 2013 – otrzymałem regulamin „po poprawkach”.

30 kwietnia 2013 – niestety nadal mam uwagi do tego, co otrzymałem dzień wcześniej. Niespójne słownictwo, błędy, niepoprawione rzeczy, o których poprawienie prosiłem. Dodaję kolejną porcję uwag.

9 maja 2013 – kolejna długa przerwa. Wysyłam maila z przypomnieniem. Cisza.

15 maja 2013 – ciśnienie rośnie. Pani Judejko nie odpowiada. Piszę maila, dając tydzień na nadesłanie ostatecznej wersji regulaminu. Zastrzegam, że niewywiązanie się jest dla mnie równoznaczne z wypowiedzeniem umowy. Otrzymuję odpowiedź, że zlecenie zostanie zrealizowane do końca tygodnia. Mamy prawie trzy miesiące od pierwotnego terminu.

Regulaminu w obiecany KOLEJNYM terminie oczywiście nie otrzymałem. W międzyczasie zleciłem stworzenie regulaminu innej firmie. Zlecenie zostało zrealizowane w błyskawicznym tempie.
Zleceniobiorcy poświęcę osobny wpis, bo warto polecić. Zupełnie inne podejście do klienta.

18 lipca 2013 – szczęśliwy i z nowym regulaminem, napisałem do Pani Judejko informację o rezygnacji z jej usługi, wraz z numerem konta, na które ma zwrócić to, co jej zapłaciłem.
Mamy pięć miesięcy, od kiedy miałem cieszyć się nowym regulaminem

Kwestia przebiegu zwrotu pieniędzy, to materiał na kolejny wpis. Windykacji cudem uniknęliśmy, faktur korygujących nie otrzymałem.

Wnioski

To zlecenie nauczyło mnie sporo.

Po pierwsze – jak ktoś mi rekomenduje usługodawcę, to od razu pytam „A co ta osoba/firma konkretnie dla Ciebie zrobił?”.

Po drugie – spójna umowa. Ustalenia mailowe też są jej formą. Bezpiecznie dla obu stron jest mieć jednak warunki zebrane w jednym miejscu (aż mi wstyd, że to piszę).

Po trzecie – jak wpłacasz zaliczkę, to wpłacaj albo bardzo mało (żeby nie bolało jak nie odzyskasz), albo bardzo dużo (firmy windykacyjne są bardziej skore do działania).

Po czwarte – unikaj Pani Magdaleny Judejko i  serwisu TwojRegulamin.pl


Opublikowano

w

przez

Tagi:

Komentarze

Jedna odpowiedź do „TwojRegulamin.pl – opinia”

  1. … [Trackback]

    […] Informations on that Topic: nawlasnyrachunek.pl/twojregulamin-pl-opinia/ […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *